czwartek, 2 kwietnia 2015

historia

Sigyn przez wiele nie dane było się dowiedzieć w jaki sposób trafiła do Hern Buldahr, ani kim byli jej rodzice. Odkąd tylko pamięta, mieszkała w szkole Niedźwiedzia, a za rodzinę uznawała nauczycieli i adeptów, którzy również tam przebywali. Chociaż towarzystwo to było nader ciekawe i przyjemne, kilkuletniej dziewczynce ono nie wystarczało: za wszelką cenę chciała się dowiedzieć, kto był jej tatusiem i mamusią. Prawda okazała się nader bolesna: jej rodzice, mieszkańcy Temerii, z własnej woli oddali ją w ręce wiedźminów, bo sami nie pragnęli dziecka. To wtedy Sigyn raz na zawsze zapomniała o marzeniach, w których miała swoją idealną rodzinę i postanowiła szkolić się w tym, do czego najwidoczniej została przeznaczona: zabijania potworów.
Nauczyciele nie dawali jej dużych szans na przetrwanie; podobno już jako dziecko spośród innych adeptów Sigyn wyróżniała się drobną posturą i sprawiała wrażenie delikatnej niczym porcelanowa lalka: jakby nawet najdelikatniejszy dotyk gotów był ją złamać. I chociaż podczas morderczych treningów zginęło wiele dzieciaków, ona wciąż się trzymała, tak jakby chciała udowodnić światu swoją wartość. Z każdym kolejnym rokiem było jej coraz łatwiej; dopiero gdy nadszedł czas na przeprowadzenie Próby Traw, Sigyn dostrzegła słabości swojego ciała. Szkoła Niedźwiedzia szczyciła się tym, że od kilku stuleci podczas prób alchemicznych nie zanotowano żadnego zgonu, a mimo to Sigyn była tak blisko tej granicy, że niemalże czuła oddech śmierci na karku. Przeżyła, chociaż nauczyciele spisali ją na straty i po raz kolejny pokazała, że nie trafiła do szkoły dla wiedźminów przez przypadek. Od tamtego czasu wkładała wszystkie swoje siły w treningi, by już nigdy nie stanąć na granicy życia i śmierci.
Ostatnia z prób, jakiej Sigyn została poddana, przeszła bez większych problemów. Po czternastu dniach spędzonych w tunelach na zabijaniu znajdujących się tam potworów, zjawiła się przy sekretnych krasnoludzkich drzwiach, gotowa odebrać medalion. Strach, czy poradzi sobie w dalszym życiu, pojawił się dopiero po opuszczeniu Hern Buldahr. Sigyn nie była przyzwyczajona do samotności, a właśnie to czekało ją na szlaku, dlatego zastanawiała się, czy nie zawrócić i nie dołączyć do grona nauczycieli. Bała się jednak, że jeśli stchórzy, to wszystkie lata jej nauki pójdą na marne, więc wyruszyła w świat, nie oglądając się za siebie. Dopiero po upływie kilku miesięcy zrozumiała, że samotność, której kiedyś tak nie znosiła i której się wystrzegała, pomagała w uporządkowaniu myśli i dawała czas na wzięcie głębokiego oddechu. Teraz, po trzech latach wędrowania po świecie, Sigyn dostrzegła, że chociaż w pracy czyhało na nią wiele niebezpieczeństw, została stworzona do zabijania, a nie do szkolenia kolejnych adeptów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz