wtorek, 1 grudnia 2015

Historia - "Od dawna cię szukałem... Zacząłem nawet myśleć, że nie chcesz, by cię odnaleziono"

Historia


Rozdział I
Wsi spokojna, wsi wesoła…

Czy da się mieć prostsza historię niż ten starszy wojownik błądzący po traktach i lasach? Chyba nie, bo i nie było tu co komplikować.

Karden urodził się w jednej z wielu wsi na skraju południowej granicy państwa Cintra, gdzieś w pobliżu Erlenwaldu. Żył tam na przełomie wojny Nilfgaardu z Nordlingami, a czasy te różniły się od tych pamiętanych przez starych dziadów i wioskowe baby. Cintra, niegdyś dumna, bogata i bohaterska, nie przypominała już dawnej siebie pod berłem cesarza Emhyra van Emreis. Bitwa o Cintrę, zwana też Rzezią Cintry, odbiła się wielkimi nieszczęściami na portrecie niegdyś szlachetnego lwiego królestwa. Ludzie opowiadali, że Nilfgaardczycy weszli tam przez przełęcze, a ilość ich znacznie przeważała ilość żołdaków królowej Calanthe. Lwica z Cintry walczyła do samego końca, biła się jak mężczyzna i szarżowała w największy wir. Niestety poległa, a to co tworzyła przez lata zmieniło się ruinę.
Do dziś historię o bohaterstwie Lwicy przyprawiają Kardena o dreszcze ekscytacji.
Całe szczęście ich wieś przemknęła przez wojenną zawieruchę stosunkowo niezagrożona i niezniszczona. Wszystkie bitwy rozgrywały się gdzie indziej, a wsie tylko widziały maszerujące na horyzoncie wojska. Osłabione państwo oddało swoich obywateli pod jarzmo cesarza – cóż chłopi mieli do powiedzenia? Nie chcieli narażać się nowemu władcy, więc przyjęli swój los. Dalej pracowali w polach, po prostu zmienił się pracodawca.

Wracając do młodego Kardena – swego czasu żywotnego, ciekawego świata dzieciaka. Wychowywała go w większości matka, mądra i dobra kobieta sprzedająca na targu nie tylko plony z pól, ale też uzbierane w lesie zioła. Czemu tylko ona? Otóż ojciec Kardena „z zawodu” był awanturnikiem i najemnikiem. Podróżował on po świecie, najmując za kilka miedziaków i to, co zachował przywożąc do wsi i swojej rodziny. Karden nie miał mu za złe tych podróży – w końcu w jakiś sposób pomagały przeżyć matce i jemu.

Od samego początku Mira, matka Kardena, mówiła mu, że jest przeznaczony do wielkich czynów. Nie ukrywała też, że młodziak… Nie jest jej prawdziwym synem, a został przez nią znaleziony, gdy wraz z resztą kobiet poszła nad rzekę wyprać przepocone ubrania. Plotkowano, że jest synem kogoś możnego, kto zginął w wojnie z Nilfgaardczykami, a nie chciał by jego dziecko spotkał podobny cios. Mira śmiała się wtedy głośno mówiąc, że nieważne czyim był dzieckiem – teraz to jej prawowity syn i ma nadzieję być z niego dumna.

Karden starał się nigdy nie zawieść swojej matki. Pracował ciężko w polu, pomagając jej przez większość swojego życia. Wyrósł na młodzieńca silnego i utwardzonego ciągłym wysiłkiem fizycznym. Wieczorami lubił wychodzić z kolegami do wioskowej karczmy, by napić się, odpocząć oraz szepnąć kilka miłych słówek wiejskim dziewuszkom.
To co odróżniało go od reszty jego towarzyszy to treningi z ojcem, Artemem, gdy ten wracał z długich podróży. Gdy Artem pocieszył się już żoną, wraz z synem rozpoczynał pracę nad jego umiejętnościami. Ojciec zawsze uważał, że prawdziwy mężczyzna musi umieć obronić swoją rodzinę oraz gospodarstwo w razie ataku. Dlatego chciał przygotować swojego syna na wszelkie nieprzewidziane wypadki – w końcu wojna zapukała w pobliskie drzwi. Kardenowi podobały się treningi, czuł, że to jest to, co chciałby robić w życiu.

Niestety – ktoś musiał zająć się domem i matką. Wierzył, że dałaby sobie radę sama, w końcu w jej krwi płynęła bohaterskość Cintry, ale miałby ją na sumieniu. Więc żył dalej tak jak mu nakazali bogowie. Starał się, by jego życie było dobre, ale często bujał w obłokach i zasypiał w sadzie, gdy miał pomóc sąsiadowi pilnować jabłek przed złodziejami. Miejscowi śmiali się, że Karden przyciąga do siebie wszystkie możliwe zwierzęta: koty łasiły się do niego, a psy broniły, gdy jakieś chłystki chciały mu dać nauczkę. Co mógł poradzić na to, że wszystko co było miękkie aż wołało, by dać się pogłaskać? Miał dobre, ale też odrobinę naiwne serce, a głowę wypełnioną szalonymi pomysłami.

Jednego dnia jednak jego życie zmieniło się nie do poznania. Ojciec wrócił do domu na dobre oznajmiając, że kończy z życiem awanturnika. Przed Kardenem stanęła szansa. Gorąco namawiał rodzinę, by pozwoliła mu wyruszyć na szlak, że da sobie radę i chce zwiedzić świat. Matka patrzyła na niego jak na głupka, a ojciec kiwał głową ze zrezygnowania.
On też w końcu tak zaczynał.

Udało się jednak, a przed Kardenem stanęło życie o jakim mógł wcześniej tylko marzyć. Otrzymał od ojca stary miecz i sfatygowaną fajkę. Po błogosławieństwie swej matki, w wieku 20 lat, wyruszył za znane mu i bezpieczne granice Cintry.



Rozdział II
Hej ho, hej ho – do pracy by się szło!

Nie było prosto – nigdy nie jest, gdy w czymś zaczynasz jako szczawik. Najważniejsze jednak to widzieć cel przed sobą i nie dać się stłamsić ze wszystkich sił.
Karden nie ukrywa, że jego początki jako najemnika to za przyjemne nie były. Oszukiwali go, okradali i płacili psie pieniądze za dość trudne zadania. Często też musiał uciekać przed potworami, gdy przypadkiem zasnął w lesie ze zmęczenia. Spał na dziurawych chodnikach przykryty tylko płaszczem i jadł rzeczy gorsze niż w jego rodzinnej wsi.

Ale nie narzekał! To wszystko było częścią awanturniczego życia, którego podjął się w końcu z własnej woli, nie!?

Po tych 17 latach na szlaku swoje początki wspomina się ze strasznym rozrzewnieniem. Wiele się zmieniło od czasu, kiedy opuścił Cintrę i zaczął zarabiać na siebie mieczem. Poznał wielu interesujących osobników, którzy pozwolili mu odrobinę inaczej spojrzeć na życie. Jego ścieżki przecięły się też z drogami kilku wiedźminów.
Karden rozwijał się i trenował, czasem przy pomocy poznanych ludzi. Trenował walkę bronią białą, za pieniądze brał udział w nielegalnych walkach wręcz, a także pozyskał największą ze swoich umiejętności – potrafi rozpalić ognisko w każdych, nawet najbardziej ekstremalnych warunkach!

Najważniejszym jednak jest to, że nadal pozostał sobą pomimo tego dziwnego szlaku sukcesów i niepowodzeń. Cierpliwością i opanowaniem może pokonać kilku skrybów, a rzadko kiedy można ujrzeć go zdenerwowanego. Po prostu przyjmuje życie takie jakim jest, a jeśli na coś nie ma wpływu – to po prostu się tym nie przejmuje. Odważnie stawia czoła nowym wyzwaniom, a także po wielu latach nauczył się negocjować odpowiednie stawki za swoje umiejętności. Pewna mieszczanka w podzięce nauczyła go czytać. Zwiedził kawał świata pieszo i orientuje się w otaczającym go terenie, ale daj mu konia to odśmiejesz sobie tyłek – możesz być pewnym, że Karden prędzej siądzie na rumaka tyłem niż przodem. Nie jest przyzwyczajony do współpracy z końmi, ale inne zwierzęta… Można w skrócie powiedzieć, że nadal bardzo je lubi.

Jest ewenementem w nieprzyjaznym, najemniczym świecie i tego nie ukrywa. Nadal zasypia w sadach, paląc starą fajkę, i często dzięki temu omija oraz traci robotę, co w sumie może być przyczyną jego biedoty. Dla wygody zakrada się do stodół i tam śpi, często nagabując rozochocone, młodzieńcze serduszka. Najmuje się do ochrony traktów i wielu innych, nieprzyjaznych ludziom zadań.

Po prostu żyje i robi to, co chciał – poznaje świat i przeżywa wszystkie drobne oraz większe przygody.



__________
Cytat w tytule: Diablo II

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz