Siedlisko: Ban Ard, Kaedwen
Szkoła: nie funkcjonuje od około trzech dziesięcioleci
(ostatni wiedźmini rozpoczęli szkolenie w roku 1225)
(ostatni wiedźmini rozpoczęli szkolenie w roku 1225)
Adepci: tylko mężczyźni
Mistrz: Ivar
Współpraca: szkoła Kota
Historia:
Wiedźmińska szkoła cechu Żmii zdaje się być stworzona do tego, czym chętnie, w chwilach wolnych od polowania na potwory, zajmowali się jej absolwenci w czasie trwania ich późniejszej kariery - szpiegostwa, spektakularnych kradzieży i szeroko pojętego knucia. Zlokalizowana w Ban Ard, pod nosem czarodziejów ze słynnej akademii, szkoła cechy Żmii prężnie funkcjonowała przez przeszło stulecie, radząc sobie ze wszystkimi zagrożeniami, których w tym akurat miejscu nie brakowało. Założycielem szkoły jest Ivar, co ciekawe - wychowanek szkoły Gryfa, który szybko sprzeniewierzył jednak wpojone mu ideały, uznając je za absolutnie archaiczne i nieprzystające do aktualnej sytuacji. I trudno nie przyznać mu racji, ponieważ w czasach, kiedy podłe polityczne rozgrywki stały się centralnym punktem zainteresowania niemal wszystkich władców znanego świata, nawet wiedźmini nie mogli pozostać bezstronni, bo to oznaczałoby skazanie samych siebie na łaskę lub niełaskę chłopów, którym na prowincjonalnym cmentarzu zagnieździły się ghule. Wiedźmini byli przecież stworzeni do czegoś zdecydowanie większego niż szlajanie się od wioski do wioski w poszukiwaniu zleceń wartych parę marnych groszy. Wiedziony tym przekonaniem, Ivar rozpoczął żmudną pracę nad stworzeniem wiedźmińskiej szkoły, która była jego osobistą odpowiedzią na niespokojne czasy. Dzięki zaklęciom przekupionego (i później odpowiednio szybko zlikwidowanego) czarodzieja, podziemia jednego z podupadłych pałaców w Ban Ard stały się niedostępną kryjówką pierwszych uczniów szkoły Żmii, których jedynym nauczycielem był mistrz Ivar. To również on opracował receptury eliksirów używanych przy próbach alchemicznych, początkowo regularnie wyludniając swoją własną szkołę przy okazji pierwszych Prób Traw. Jednak z nieocenioną pomocą pewnej alchemiczki, która do adeptów akademii w Ban Ard pałała taką nienawiścią, że z chęcią przystała na warunki Ivara, eliksiry zostały udoskonalone na tyle, że próby przeżywała większość poddawanych im chłopców. Idea stworzenia pierwszej prawdziwie nowoczesnej szkoły wiedźmińskiej szybko uległa jednak wypaczeniu, a tworzenie inteligentnych, przebiegłych wiedźminów zmieniło się w taśmową produkcję pozbawionych moralności szpiegów, skrytobójców i krętaczy, którzy na potwory polowali już głównie dla rozrywki, w pracy na rzecz królów i uzurpatorów znajdując natomiast doskonałe źródło dochodów, o którym łowcy katakanów i kikimor mogli jedynie pomarzyć. Przez kilkadziesiąt lat od powstania szkoły jej istnienie pozostawało tajemnicą, natomiast wiedźmini cechu Żmii nie tworzyli struktur cechowych charakterystycznych dla innych szkół. Dopiero kiedy istnienie nieznanej dotąd organizacji szkolącej wiedźminów wyszło na jaw, zaczął funkcjonować cech (lub wiedźmini ze szkoły Żmii zostali włączeni w struktury cechu, zależnie od podejścia do tematu), którego działania wciąż były jednak owiane tajemnicą, a posiadacze medalionów w kształcie głowy węża nie wzbudzali zaufania nigdzie poza cesarstwem Nilfgaardu, gdzie władze chętnie wybielały ich wizerunek w zamian za lojalność. Ze względu na usytuowanie i specyfikę, szkoła Żmii była stosunkowo niewielka, a każdego roku rozpoczynało w niej trening maksymalnie trzech nowych adeptów. Pomimo daleko idącej zapobiegliwości Ivara i protekcji ze strony władz cesarskich, grupa czarodziejów z Ban Ard wspólnym wysiłkiem zlokalizowała siedzibę szkoły Żmii i przełamawszy chroniące ją zaklęcia, doprowadziła do jej zniszczenia. Ataku nie przeżył żaden ze znajdujących się tam wtedy uczniów, natomiast Ivarowi i kilku wiedźminom udało się umknąć obławie i dotrzeć do stolicy cesarstwa. Tam cesarz obiecał ukaranie czarodziejów i odbudowę szkoły. Żadna z tych obietnic nie została jednak spełniona, a wiedźmini Szkoły Żmii zostali pozostawieni sami sobie. Wciąż byli przydatni dla cesarstwa, część ruszyła jednak na północ, by tam szukać nie tylko wiedźmińskich zleceń, ale i okazji do siania zamętu. Struktury cechowe nigdy nie były w przypadku szkoły Żmii zbyt rozbudowane, a likwidacja samej szkoły doprowadziła do ich dalszego rozpadu. Wewnątrz cechu powstała jednak organizacja, która zrobiła w polityce królestw Północy zamieszanie zdecydowanie większe niż którakolwiek z wojen. Mowa o Królobójcach - kilkuosobowej grupie wiedźminów, którzy z błogosławieństwem cesarza wyruszyli na Północ celem zlikwidowania kilku koronowanych głów i ułatwienia Nilfgaardowi planowanej ofensywy. Ofiarami Królobójców byli Demawend - król Aedirn i Foltest - król Temerii. Podjęli oni również próbę zamachu na króla Kaedwen - Henselta, której konsekwencje zmusiły zaangażowanych w działanie organizacji wiedźminów do czasowego zaniechania działań. Nilfgaardzki wywiad o nieskuteczności Królobójców dowiedział się bardzo szybko, a na członków organizacji wydano wyrok śmierci, uznając ich działania za zawoalowane nieposłuszeństwo wobec cesarza. Letho, niegdysiejszy dowódca grupy, wycofał się całkowicie z jej działań, natomiast pozostali trzej wiedźmini spoglądają z ukrycia już nie tylko w kierunku Redanii i władającego nią Radowida, ale i samego cesarza Emhyra. Tymczasem jednak zmuszeni są unikać rzucania się w oczy i chwytać byle jakie zlecenia w najdalszych zakątkach królestw Północy, gdzie nie zapuszczają się nilfgaardzcy szpiedzy.
Szkolenie:
W Wiedźmińskiej szkole cechu Żmii system treningu podlegał ciągłym modyfikacjom, a schemat stosowany w danym momencie zależał przede wszystkim od mistrza Ivara, owładniętego przekonaniem, że jego wychowankowie mieli być tym, czego świat aktualnie najbardziej potrzebował. Owocowało to niekiedy kuriozalnymi sytuacjami, ponieważ do cechu wyzwalano wiedźminów, którzy władali mieczem nie lepiej niż oficerowie przeciętnej armii, a ich wiedza o istotach zamieszkujących znany świat pozostawiała wiele do życzenia, natomiast byli znakomicie wyszkoleni w zakresie umożliwiającym im raczej karierę skrytobójcy niż najemnego zabójcy potworów. Wszystko zależało w dużej mierze od tego, czy mistrz Ivar pamiętał w danym momencie, że mimo wszystko przewodził szkole wiedźminów, a nie akademii szpiegów, trucicieli czy psychopatów do wynajęcia. Prawdą jest niestety, że większość wiedźminów cechu Żmii po wyzwoleniu nie pożyła długo, natomiast ci, którzy przetrwali pierwsze lata, pochodzili najczęściej z roczników szkolonych przynajmniej w jakimś stopniu zgodnie z ogólnym kanonem wiedźmińskiego treningu. Walki i magii nauczano najczęściej na przeciętnym poziomie, nie przykładając do nich szczególnej wagi. Adepci szkoły Żmii znakomicie radzili sobie natomiast z alchemią, a ich wiedza w tym zakresie była zdecydowanie bardziej rozległa niż ta przekazywana w innych szkołach. Po dziś dzień to właśnie wiedźmini cechu Żmii uznawani są za najlepszych w tej dziedzinie, a umiejętnościami dorównują niekiedy zawodowym alchemikom. Wiele unikalnych receptur, stworzonych wyłącznie na potrzeby szkoły, wciąż jest tajemnicą wszystkich tych, którzy spędzili długie lata na warzeniu mikstur i przyswajaniu list składników niezbędnych do ich wykonania. Jeden z istotnych etapów szkolenia to przeprowadzana niedługo przed wyzwoleniem Próba Alchemii, która była formą egzaminu dokładnie sprawdzającego wiedzę adepta na temat trucizn i eliksirów. Zdecydowanie wcześniej przeprowadzano Próbę Traw, która po udoskonaleniu receptur nie była już tak zabójcza jak na początku, jednak wciąż zdarzały się lata, kiedy prób alchemicznych nie przeżywał żaden z poddawanych im chłopców. W wyniku przemian ci, którzy przetrwali, zyskiwali między innymi maksymalną, ciągle ewoluującą odporność przeciwko toksynom oraz zmysł węchu rozwinięty zdecydowanie bardziej niż w przypadku wiedźminów innych cechów. Bezpośrednio przed wyzwoleniem przeprowadzano Próbę Medalionu, którą każdy adept przechodził indywidualnie. Podobnie zresztą przebiegało całe szkolenie, ponieważ mistrz Ivar nie pochwalał idei współdziałania i preferował obraz wiedźmina-samotnika. Sama Próba polegała na wykradnięciu medalionu z miejsca, gdzie został on wcześniej, fizycznie lub przy pomocy magii, umieszczony. Najczęściej do tego celu wykorzystywano budynki należące do czarodziejskiej akademii, a podejmujący próbę miał na zrealizowanie zadania czas od zmierzchu do świtu.
Preferowany rynsztunek:
lekka zbroja
miecz srebrny
miecz stalowy
pułapki
petardy
Rzadziej: łuk, kusza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz