Dziwię ci się — odrzekła ostro. — Dziwię się, że tak mówisz, dziwię się twojemu brakowi motywacji, jak zechciałeś uczenie określić lekceważący dystans i obojętność. Ty byłeś w Sodden, w Angrenie i na Zarzeczu. Wiesz, co się stało z Cintrą, wiesz, co spotkało królową Calanthe i kilkanaście tysięcy tamtejszych ludzi. Wiesz, przez jakie piekło przeszła Ciri, wiesz, dlaczego ona krzyczy po nocach. Ja też to wiem, bo ja też tam byłam. Ja również boję się bólu i śmierci, dzisiaj boję się jeszcze bardziej, niż wtedy, mam po temu powody. Co do motywacji, to wtedy wydawało mi się, że mam jej równie mało co ty. Miały mnie, czarodziejkę, obchodzić losy Sodden, Brugge, Cintry czy innych królestw? Kłopoty mniej lub bardziej udolnych władców? Interesy kupców i baronów? Byłam czarodziejką, też mogłam powiedzieć, że to nie moja wojna, że mogę na gruzach świata mieszać eliksiry dla Nilfgaardczyków. Ale stanęłam wtedy na Wzgórzu, obok Vilgefortza, obok Artauda Terranovy, obok Fercarta, obok Enid Findabair i Filippy Eilhart, obok twojej Yennefer. Obok tych, których już nie ma — Koral, Yoëla, Vanielle... Był taki moment, że zapomniałam ze strachu wszystkich zaklęć oprócz jednego, za pomocą którego mogłam teleportować się z tamtego strasznego miejsca do domu, do mojej maleńkiej wieżyczki w Mariborze. Była taka chwila, że rzygałam z przerażenia, a Yennefer i Koral podtrzymywały mnie za kark i włosy...
— Przestań. Przestań, proszę.
— Nie, Geralt. Nie przestanę. Przecież chcesz wiedzieć, co się stało tam, na Wzgórzu. Posłuchaj więc — był huk i płomień, były świetliste groty i rozrywające się kule ognia, był wrzask i łoskot, a ja nagle znalazłam się na ziemi, na jakiejś kupie zwęglonych, dymiących szmat, i nagle zrozumiałam, że ta kupa szmat to jest Yoël, a to obok, to coś okropnego, ten kadłub bez rąk i nóg, który tak makabrycznie krzyczy, to jest Koral. I myślałam, że krew, w której leżę, jest krwią Koral. Ale to była moja własna. I wtedy zobaczyłam, co mi zrobiono, i zaczęłam wyć, wyć jak bity pies, jak krzywdzone dziecko... Zostaw mnie! Nie obawiaj się, nie rozpłaczę się. Nie jestem już dziewczynką z wieżyczki w Mariborze. Psiakrew, ja jestem Triss Merigold, Czternasta Poległa spod Sodden. Pod obeliskiem na Wzgórzu jest czternaście grobów, ale tylko trzynaście ciał. Zdumiewa cię, że mogło dojść do takiej pomyłki? Nie domyślasz się? Większość zwłok była w trudnych do rozpoznania kawałkach, nikt tego nie segregował. Żywych też trudno było się doliczyć. Z tych, którzy dobrze mnie znali, przy życiu została tylko Yennefer, a Yennefer była niewidoma. Inni znali mnie przelotnie, zawsze rozpoznawali po moich pięknych włosach. A ja ich, cholera jasna, już nie miałam!
Geralt objął ją mocniej. Już nie próbowała go odpychać.
— Nie pożałowano nam najsilniejszych czarów — podjęła głucho — zaklęć, eliksirów, amuletów i artefaktów. Niczego nie mogło zabraknąć dla okaleczonych bohaterów ze Wzgórza. Wyleczono nas, połatano, przywrócono dawny wygląd, oddano włosy i wzrok. Prawie nie widać... śladów. Ale ja już nigdy nie założę wydekoltowanej sukni, Geralt. Nigdy.
Wiedźmini milczeli. Milczała również Ciri, która bezszelestnie wślizgnęła się do halli i zatrzymała w progu, kurcząc ramiona i splatając ręce na piersi.
— Dlatego — powiedziała po chwili czarodziejka — nie mów mi o motywacji. Zanim stanęliśmy na tym Wzgórzu, ci z Kapituły powiedzieli nam po prostu: „Tak trzeba”. Czyja to była wojna? Czego myśmy tam bronili? Ziemi? Granic? Ludzi i ich chałup? Interesów królów? Wpływów i dochodów czarodziejów? Ładu przed Chaosem? Nie wiem. Ale broniliśmy, bo tak było trzeba. I jeśli zajdzie konieczność, stanę na Wzgórzu jeszcze raz. Bo gdybym tego nie zrobiła, to znaczyłoby, że tamto było niepotrzebne i nadaremne.
[Taka śliczna Triss <3 Podoba mi się zarówno wizerunek jak i karta, lubię też Triss (bardziej niż Yennefer. I mają podobny wiek, pewnie uczyły się razem, bo Loreley ma jakieś 54-55, a pojechała na wyspę, gdy miała 10. Generalnie chwalę :)]
OdpowiedzUsuńLoreley
[ Ooo i Triss do nas zawitała <3 Podglądałam wcześniej i ten wizerunek dla czarodziejki jest chyba lepszy, ale cosplay i tak był świetny. Triss lubię pomimo, że jestem #TeamYennefer i jest zdecydowanie zbyt fajną postacią, aby ją znielubić tylko ze względu na związek z Geraltem :D Wątku chwilowo nie proponuję, bo miałyśmy mieć coś z Sigyn, ale coraz bardziej kusi mnie na wzięcie Cirilli, chociaż egzaminy coraz bliżej i nie wiem czy bym podołała. W każdym razie, jeśli nikt mnie nie wyprzedzi i blog nadal będzie rozkwitał (oby jak najdłużej!) to wtedy wątek będzie musowy :) ]
OdpowiedzUsuńMara
[Jestem na maksa #TeamTriss, mimo że zawsze wzrusza mnie lowe Żeralda do Yen (chociaż jej nienawidzę…), dlatego niezmiernie cieszę się, że przybyłaś na bloga z moją ulubioną czarodziejką. : D Czeeeść! Co prawda, wizerunek mi nie pasuje, bo w mojej głowie wygląda totalnie inaczej – ba!, nawet ten z gry nie do końca odpowiada moim oczekiwaniom (szczególnie z pierwszej, lol), a w tytułach (chociaż Laberciątko <3) nie stawia się kropek. Muszę jednak przyznać, że wielkie chapeau bas za opisanie historii – przyjemnie i szybko się ją czyta, mimo że jest rozbudowana. Witam więc gorąco (tym razem ja Ciebie, a nie na odwrót), mam nadzieję, że nie zaniedbasz obu swoich postaci i będziesz się doskonale bawić. Z Triss niestety nie zaproponuję wątku (bo w ogóle nie mam zielonego pojęcia, jak połączyć nasze panie, chyba że Tobie coś się już pojawiło w głowie), ale wciąż czekam na Sigyn. (:]
OdpowiedzUsuńKAYLA z Małego Łęgu
[Ochoch, Triss! Największy dylemat życia, jaki przeżyłam, to ten, czy oddać Alvina z pierwszej części gry o Wiedźminie po opiekę Triss, czy może jednak Shani. Jak żyć? : D
OdpowiedzUsuńCześć! Witam Cię z drugą postacią, życząc Ci masy weny i udanych wątków na blogu. Co prawda, nic od siebie nie zaproponuję, bo nadal nie wiem co i jak w kwestii Sigyn, ale jakby co: chętnie przyjmę jakiś wątek. :D Zwłaszcza, że historia, jaką przedstawiłaś, jest nie tylko podana w super formie, ale i przystępna oraz ciekawa. Wielkie brawa za nią, naprawdę.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to to, że w tekście raz pojawiają Ci się dywizy „-”, a raz (na moje oko) pauzy „ — ”, a tymczasem wszędzie tam powinny być myślniki „ – ”. :D Generalnie: byłoby po prostu ładniej, jakbyś jakoś ujednoliciła to, co tam stosujesz, o. :3
Niemniej, zdecydowanie Twoja wersja Triss jest super, chociaż tak, jak pirat w internetach zawsze myślałam o jej wyglądzie trochę inaczej i pewnie niełatwo będzie mi się przestawić. :D]
Argon Gayre
[Ojeju, to zdjęcie w karcie jest... mocne. Nie wiem, może to nie jest odpowiednie określenie, ale lepszego znaleźć nie umiem. Nigdy nie umiałam stwierdzić czy nie lubię bardziej Triss, czy Yennefer, ale muszę przyznać, że wyszła ci bardzo dobrze i nie masz powodów do obaw. Wszystko zostało opisane bardzo zgrabnie. c: Życzę powodzenia w prowadzeniu drugiej postaci!]
OdpowiedzUsuńYnys
[Triss jak wyjęta z książki :) Piękna, odważna i taka... Ludzka. Choć ja względem miłości do Geralta zawsze byłam teamYennefer, to Triss zawsze darzyłam ciepłymi uczuciami, bo chyba inaczej się nie da :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to, jak ładnie udało ci się opisać jej historię. Jest wszystko to, co potrzebne, ale nie jest to jedynie nudne odtwarzanie, a ciekawa i smutna opowieść o potężnej czarodziejce :) Do tego fragment "Krwi elfów"... Gdy czytałam go pierwszy raz lata temu to wyrył mi się chyba w pamięci bardziej niż inne. Z jednej strony podziwiałam i było mi szkoda Triss.
No, ale odchodząc od tego - naprawdę świetnie zrobiona Triss, piękny wizerunek i cudowna karta. Mam nadzieję, że jej ścieżki i mojego Kardena może się przetną, jeśli miałabyś ochotę na wątek! :) Zapraszam do siebie i oczywiście życzę dużo, dużo dobrej zabawy z Czternastą ze Wzgórza!]
Karden